Najnowsze wiadomości
Manhattan na szczycie, Amigos nie daje szans – podsumowanie VII kolejki Belki
Cała niedzielna kolejka ogniskowała się wokół spotkania o fotel lidera na zakończenie rundy grupowej. Stawka, w gruncie rzeczy, wiązała się bardziej z prestiżem niż z rzeczywistymi korzyściami – w playoffach nikt przewagi parkietu miał nie będzie, a i trudno wnioskować, która drabinka dojścia do finału jest łatwiejsza. Mimo to, generalna próba sił potraktowana została niezwykle poważnie, dzięki czemu całe 40 minut było bardzo gorąco …. ale to i tak nic w porównaniu z pierwszym zwycięstwem Speeda.
Jeśli ważne mecze korygują umiejętności i charakter to akurat te ekipy mają kilku solidnych zawodników. Inaczej wynik nie byłby tak wysoki, a mecz tak wyrównany. Po kolei. Pierwsza kwarta zdecydowanie dla katowiczan. Machina wyraźnie zaskoczona tym, że mecz nie układa się tak „jak zazwyczaj” skupiła się na faulowaniu, w wyniku czego udało się pobić mały rekord (14 fauli w kwarcie). W drugiej zagrali spokojniej i skuteczniej, ale wciąż nie do powstrzymania wydawał się, rozgrywający najlepsze 20 minut w sezonie, Mateusz Pawlik. Wynik do przerwy 44:40. Drugą połowę lepiej zaczęła Machina. Może nie była to kontrola, ale z minutę na minutę grali płynniej. Bardzo dużo w tym okresie dawali zwłaszcza gracze „drugiego planu” tacy jak Mateusz Zarychta i Marek Przybecki, którzy odciążali w ataku Pawła Zielonego i Daniela Pełkę. W 4 kwarcie obydwie ekipy znów się trochę mocniej spięły, poleciały techniczne, a skuteczność spadała na łeb na szyję. I dopiero w tym momencie gry aktywował się Krzysiek Kręglicki. Jego 8 punktów z rzędu przesądziły sprawę. Machina szansę awansu dostanie dopiero w ewentualnym finale. A Manhattan możnaby nazwać królem Kosynierów, gdyby nie jedno małe potknięcie.
Balansowanie na granicy playoffów i baraży zafundował sobie Drozd. Już w pierwszej kwarcie Zmarnowane odskoczyły na 12 punktów, co podczas nieobecności Marka Mandowskiego, nie zdarza się tak często. Później wszystko zaczęło wracać do normy. Drozd nadgonił, ale do ostatnich minut nikt nie mógł być pewny zwycięstwa. Zobaczymy jak to się dalej potoczy, ale forma, jaką prezentują aktualni mistrzowie, nie wróży im dobrze. W ćwierćfinale wpadają na WGG, z którym już raz sobie w tym sezonie nie poradzili. Zmarnowane Talenty powalczą jeszcze o playoffy w barażach, najprawdopodobniej z Amigos.
Kegi też potrzebują przełamania. O ile można zrozumieć porażkę z WGG i Machiną to ta ostatnia z WTF nie znajduje wytłumaczenia. Tym bardziej, że nie wydawała się przypadkowa. Bez Modrzyńskiego i Stankala inni mogli pograć, ale to już nie ta sama jakość. WTF poprawił sobie humory przed barażami. Niezależnie na kogo wpadną, wydaje się, że pozostaną z dużymi szansami na dalszą grę.
Serię zakończyło też Seven. WGG nie zachwyciło co prawda, ale na osłabionych rywali to wystarczyło. Teraz zabrzanie powalczą z Drozdem, a Seven z Kegami. Pary bez wyraźnych faworytów. Wszystko będzie zależeć od tego, kto się pojawi i szybciej oswoi z obręczami „skarpy”.
Spotkania z bezpośrednimi konkurentami do barażów Amigos rozpoczęło od istnej masakry. KiS po ładnym zwycięstwie nad Sharks totalnie się rozleciało. Wiele mówi statystyka przechwytów – 19:1. Borys mógł się wyżyć i awansować na upragnioną pozycję najlepszego strzelca ligi. Dla KiS to oczywiście jeszcze nie koniec. Pozostają im 3 mecze, w tym jeden super ważny z Silesią Mikołów.
Wahania formy Sharks ciąg dalszy. Tym razem głównie za sprawa świetnej postawy Adama Moczygemby pierwszej porażki w grupie słabszej doznała Silesia Mikołów. Obydwie ekipy wciąż pozostają w grze o (2.) miejsce w barażach.
Silesia Clinic tylko w pierwszej kwarcie dała nadzieję Respiratorowi. Później rozstrzelali się Bogucki oraz Wojtyczka i było po meczu. Tak czy siak Respirator zwycięstwo już ma.
W końcu wygrał też Speed. W zeszłym tygodniu po słabym meczu z Respiratorem zespół z Tajwanu był wyraźnie podłamany. Teraz ma poważny powód do świętowania. Obraz spotkania był przewidywalny. Dużo niedokładności, chaosu i nieprzygotowanych akcji. Zazwyczaj jednak po 10/15 minutach Speed tracił wigor i zaczynało się odstawanie. Teraz trzymał się mocno, a w końcówce odpowiedzialność wziął na siebie Paweł Charycki, który ekwilibrystycznym rzutem trafił ponad lasem rąk obrońców. Pozostało jeszcze kilka sekund, ale Reklamacyjny nic ciekawego już nie wymyślił. Zobaczymy, jak to spotkanie wpłynie na postawę obydwu ekip w kolejnych meczach.
Grupa lepsza już swoją rywalizację zakończyła. Teraz jeszcze dwie kolejki 9-17, później baraże i zaczynamy playoff.
High five:
Grupa 1-8
Krzysztof Kręglicki (Manhattan) – 21 pkt, 2 as, 5 stl, eval 13
Daniel Pełka (Machina) – 19 pkt, 5 zb, 3 as, eval 24
Sławomir Miechowicz (We Got Game) – 16 pkt, 4 zb, eval 10
Michał Przybyła (WTF) - 24 pkt, 7 zb, 5 stl, eval 26
Tomasz Gąsior (Drozd) – 19 pkt, 4 zb, 5 stl, eval 17
Grupa 9-17
Borys Balon (Amigos) – 43 pkt, 8 as, 8 stl, eval 44
Adam Moczygemba (Sharks) – 28 pkt, 4 zb, 3 stl, eval 30
Bartłomiej Bogucki (Silesia Clinic) – 18 pkt, 12 zb, 4 as, eval 21
Paweł Charycki (Speed) – 15 pkt, 2 as, 4 stl, eval 17
Marek Piecha (Silesia) – 15 pkt, 3 zb, 4 stl, eval 16
PJ