Najnowsze wiadomości
Mała historia wielkiej sensacji – podsumowanie drugich spotkań rundy półfinałowej
Wystarczyły zaledwie dwa spotkania, żeby rozstrzygnąć kwestię awansu w sześciu z ośmiu par. Pełną serię zagrają jedynie drużyny z dołu tabeli. Wszystko jednak działo się (i dziać się będzie) w cieniu fantastycznego dwumeczu Onyxclubu z NSZZP KMP.
Gdy przy okazji ankiety jeden z zawodników Onyxclubu z całą pewnością oświadczył, że zagrają w finale potraktowaliśmy to jako żart. Nie żeby to jakaś abstrakcja była - po prostu faworyci ligi byli powszechnie znani. Zabawnie zrobiło się też, gdy to samo na kilka minut przed końcem spotkania powiedział inny, szykując się do wejścia na boisko, gdy jego drużyna przegrywała różnicą około 8 punktów. I w sumie to koniec historii tajników zwycięstwa zespołu „zawsze trzeciego”. Po prostu wszyscy w Onyxie byli przekonani, że tym razem mogą wygrać i zamierzali gryźć parkiet, żeby tego dokonać. Dużą przeszkodą, na pierwszy rzut okiem, wydawał się brak Michała Matysiaka, który w zeszłym roku szarpał niewiarygodnie. Bez niego skład Onyxu wydawał się zaledwie przyzwoity. Z drugiej strony mają to, czego brakuje pozostałym zespołom w lidze – całkiem sporą liczbę emocjonalnie reagujących kibiców i przede wszystkim wyjątkowy team spirit, który nie pozwala im na zajmowanie się marudzeniem i kłótniami w trakcie meczu.
Tym razem mocniejszy start, dzięki punktom Gąsiora i Arbocziusa, zanotował Onyx. W odpowiedzi swoje robił Paweł Zielony, ale KMP przegrało pierwszą kwartę 13 do 20. Drugie dziesięć minut należało w całości do ‘policjantów”, którzy, warto nadmienić, pojawili się najsilniejszym składzie. Onyx zupełnie pogubił się w ataku i z biedą wycisnął 6 punktów. Tymczasem po drugiej stronie rozrzucali się dodatkowo Jeleń i Kałuża. Do przerwy 33-26 dla KMP. W trzeciej kwarcie niewiele się zmieniło. Warunki wciąż dyktowało NSZZP KMP. Onyx próbował poderwać jeszcze Bartek Bogacki, a ekwilibrystyczną trójką w ostatniej sekundzie różnicę do 12 zniwelował Arboczius. Takie akcje, zazwyczaj traktowane, jako ciekawostka, akurat w przypadku Onyxu mają olbrzymie znacznie. W czwartej kwarcie bowiem grał już tylko jeden zespół. KMP w 10 minut zdobyło zaledwie 2 punkty z gry, a zespół Grzegorza Mączki grał jak natchniony. Rzucali się na każdą piłkę, biegali do kontrataków, zbierali w ataku, a każda kolejna odzyskana piłka i zdobyte punkty jeszcze mocniej ich nakręcały. KMP otrzymało jeszcze swoją szansę. Kilkanaście sekund przed końcem przy wyniku 60-57 Paweł Zielony odpalił trójkę, ale nie dość, ze nie wpadło, to jeszcze przez kilka dobrych sekund nikt nie potrafił jej zebrać. W końcu trafiła do Onyxu i było po meczu. 7 do 24 w ostatniej kwarcie. Tak więc skończył się klasyk, ale powstała historia godna XX edycji Belki.
Żadnej historii nie było w konfrontacji Machiny ze Zmarnowanymi Talentami. Z Markiem Mandowskim czy bez, szanse tych ostatnich, jak się okazało, były minimalne. Machina do połowy zdobyła dwa razy więcej punktów i później grała już na 80%. Pod koszem rządzili Rafał Przybył i Paweł Dziedzic, na obwodzie Marek Przybecki i Łukasz Baszyński. Druga połowa była formalnością.
W finale, który rozpocznie się tydzień później, niż rywalizacja w pozostałych parach (22 kwietnia), zagrają ekipy Machiny i Onyxclubu. W małym finale grają Zmarnowane Talenty i NSZZP KMP.
Kegi, nawet w pełnym składzie, nie były w stanie pomóc Jakubowi Modrzyńskiemu wygrać spotkanie z Silesią Mikołów. Znacznie większe wsparcie w kolegach miał Grzegorz Odrzywałek.
Zadziwiająco gładko poradziło sobie również Seven. Awansowali z drugiej ligi i wygrali z miejscem 5 – czyli Sharks. W niedzielę zabrakło Tomka Woszczyka, więc duet Handwerker/Senkała miał ułatwione zadanie.
Silesia Mikołów z Seven o miejsce 5. Kegi z Sharks o 7.
Niezbyt przyjemne było spotkanie KIS z Respiratorem. Wynik mówi wiele. KiS awansuje z każdą rundą. Zaczynali rozstawieni z 14, mogą skończyć na 9.
Encore bez Kręglickiego zagrało bardzo dobrą pierwszą połowę. W drugiej jednak do głosu doszło Slow Motion i mimo starań Maćka Ducha nie udało się zrobić 1;1. W Slow punktowali jak zwykle Bartłomiej Bogucki i Wojciech Świstak.
W pozostałych meczach było na styku, ale ostatecznie dołujące ostatnio Czuczony i Amigos doprowadziły do remisu w serii. To jedyne spotkania zaplanowane na najbliższą niedzielę.
High five:
1-8
Onyx – wyróżnienie zbiorowe
9-16
Bartłomiej Bogucki (Slow Motion)
Maciej Duch (Encore)
Patryk Stolarczyk (Czuczony)
Borys Balon (Amigos)
Cyprian Błaszczyk (UKS Basket)
PJ