Najnowsze wiadomości
Na styku - podsumowanie 5 kolejki
Wraz ze zbliżaniem się do końca pierwszej rundy w lidze robi się coraz ciekawiej. Tym razem obyło się bez większych niespodzianek, ale jednocześnie nic nikomu nie przyszło łatwo (ok, poza Machiną). Na początek słowa uznania dla zespołów Seven i Onyxclub.pl, za chyba najlepsze, jak do tej pory, spotkanie w tegorocznej belce. Dzięki temu, że obydwa zespoły praktycznie nie mają podkoszowych, a ich taktyki zakładają głównie kontrataki i penetracje, mieliśmy grę na ciągłym sprincie. Lepiej w mecz weszło Seven – grali pewniej, częściej trafiali, a Onyxclub łapał kolejne przewinienia. Na marginesie: łącznie po obydwu stronach nazbierały się 44 faule. Nikt nie odpuszczał i ręki nie cofał, a mimo to, żaden z nich nie można uznać za chamski czy niesportowy; do tego nikt nie płakał i nie marudził – to też klasa obydwu ekip. Seven rozgrywało bardzo dobre spotkanie, ale ostatnie 10 minut to pokaz Onyxclubu, który grając w siódemkę (później ósemkę), z realnym zagrożeniem wykluczania kolejnych zawodników za faule, zastosował pressing. Wtedy wszystko się wyrównało, a po tym, jak Michał Krótki w dwóch akcjach w obronie już gdzieś w okolicach połowy sprzątnął piłkę Wojtkowi Handwerkerowi (bodajże najpewniejszemu po drugiej stronie), Seven ewidentnie wpadło w dołek, z którego już nie miało czasu wyjść. Ostatecznie jednak trudno tu typować jakichś bohaterów; wszyscy grali na gazie całe 40 minut. Oby nie było to ostatnie spotkanie tych zespołów w obecnej edycji Belki.
W grupie A postraszyły Kegi i UKS Basket. Rudzianie, a tak naprawdę to jeden z nich – Jakub Modrzyński, nie odpuszczał do końca NSZZP KMP i jeszcze na 2 minuty przed końcem było tylko 3 w plecy. Po dojściu Marcina Krysztopolskiego potencjał KMP jeszcze rośnie, ale jeśli wciąż będą sprawiać wrażenia grających na 90%, w końcu zaliczą wpadkę. Kegi z kolei powinny częściej angażować braci Lato, bo to zawsze jakaś wartość dodatnia.
Chorzowianie zagrali najlepsze zawody w tym sezonie i byli 2 sekundy od pokonania Zmarnowanych. Nikt nie pomyślał jednak, że warto w tym momencie pokryć Marka Mandowskiego, który znów dwoił się i troił u „zielonych”, notując statystyki na poziomie 28 pkt i 20 zbiórek. UKS-u trochę szkoda, ale za takie błędy się płaci. Szansa przeszła obok, a w dogrywce nie było już siły na cokolwiek. O Zmarnowanych tym razem będzie tylko miło. Znów wygrali i znów mogą dziękować Mandowskiemu, który zapewnia wszystko to, czego pozostałym brakuje – pewność i spokój od pierwszej do ostatniej minuty... i centymetry. Trudno sobie wyobrazić brak ekipy „Bola” w grupie silniejszej.
Dalej. Silesia Mikołów wciąż do przodu. Każde kolejne zwycięstwo przychodzi im coraz ciężej, ale jednak. W ostatnią niedzielę połowę spotkania ton narzucały Czuczony, prawie kompletne (!) i całkiem waleczne. Silesia już jest w grupie silniejszej, Czuczony zachowują matematyczne szanse.
Grupę A uzupełniają zespoły Encore i Respirator II. Jeśli tym ostatnim nie udało się nawiązać walki z Encore, to już do końca rundy mogą mieć problemy z postraszeniem kogokolwiek.
Niewiele powodów do pochwał dostarcza też WTF. Bez spinania się Machina odjechała w niedzielę na 50 punktów.
Troszeczkę więcej nerwów było w spotkaniu Silesii Basket z Sharks. Drużyna Tomka Woszczka bez Tomka Woszczyka męczyła się niemiłosiernie i gdyby nie piłkarski niemalże desant Jacka Sporysiaka pewnie byłoby jeszcze ciężej.
W spotkaniu być-może-o-awans, czyli Amigos – Slow Motion, górą Slow. Amigos naprawdę muszą załatwić skądś punkty, bo brak skuteczności rujnuje im całą grę. Na razie skombinowali koszulki - też dobrze. Slow Motion powoli i niezbyt efektownie, ale ciągle w górę. Sytuacja w grupie B wciąż otwarta.
Przegląd
Nowi z grupy A.
Kegi dobrze zaczęły, a teraz ostro pikują. Nadzieją, i to sporą, na przyszłe mecze jest Jakub Modrzyński . Do pomocy potrzebni będą na pewno bracia Lato, bo w spotkaniach o wszystko decydujące mogą okazać się indywidualności. Kluczem więc znów mobilizacja w szeregach. Jeśli Kegi nie znajdą się w 4 to będzie to tylko i wyłącznie ich wina.
Encore stylem nie przekonuje, ale w tabeli liczą się zwycięstwa, a tych mają dokładnie tyle samo co Kegi. Brakuje na pewno spokoju w rozgrywaniu akcji i determinacji w trzymaniu się jakichś koncepcji na atak. Encore gra non stop w sposób szarpany i chaotyczny. Gdy Krzyśkowi Kręglickiemu czy Sebastianowi.Heymannowi wpada – nie ma problemu. Gdy nie wpada – jest frustracja, odpały i radosna koszykówka, która nawet w NCAA uchodziłaby za dziwną.
Respirator II dołączył do ligi na ostatnią chwilę i nie będzie niestety czarnym koniem. Pewnym punktem zespołu jest Darek Grabarz. Reszta składu bazuje głównie na dyspozycji danego dnia. Trochę to za mało, żeby wygrywać. Sezon jest jednak długi i po ewentualnych wzmocnieniach, (na które nie jest jeszcze za późno) może być znacznie lepiej.
High five:
Grupa A
Marek Mandowski (Zmarnowane Talenty)
Grzegorz Odrzywałek (Silesia Mikołów)
Jakub Modrzyński (Kegi)
Krzysztof Kręglicki (Encore)
Piotr Stasiak (UKS)
Grupa B
Michał Krótki (Onyxclub.pl)
Jacek Sporysiak (Sharks)
Wojciech Blicharski (Slow Motion)
Rafał Przybył (Machina)
Paweł Majka (Onyxclub.pl)
PJ